Koszyk
Koszyk jest pusty

Konflikty w rodzeństwie

"Mamo – on mi zabiera zabawki!", "mamo – ona mi przeszkadza", " mamo – on mnie bije!" - tego typu wypowiedzi, najczęściej wykrzykiwane z płaczem, to codzienność w rodzinach, które zdecydowały się na posiadanie więcej niż jednego dziecka. Na początek może niezbyt optymistyczne stwierdzenie – konflikty były, są i będą stałą częścią krajobrazu w rodzinach wielodzietnych.

Trzeba więc pogodzić się z tym, że większość dzieci kłóci się , bije się ze sobą i to dużo. Konflikt sam w sobie nie jest niczym złym i nie warto za wszelką cenę go unikać. Ważniejsze jest to w jaki sposób przebiega – czy strony są skłonne do wysłuchania siebie nawzajem i wypracowania wspólnego rozwiązania czy też skoncentrowane są tylko na sobie i dogodnym dla siebie rozwiązaniu.  Postaram się krótko w punktach opisać specyfikę konfliktów w rodzeństwie a także co możmy robić/czego unikać aby pomóc w złagodzeniu sytuacji.

  1. Dzieci uczą się przez naśladownictwo. W momencie zażartego sporu, tłumaczenia rodziców w ograniczonym stopniu docierają do dzieci. Dlatego jednym z najlepszych, długofalowych sposobów uczenia dzieci jak rozwiązywać konflikty, jest dawanie dobrego przykładu. Jeśli sami potrafimy radzić sobie w trudnych sytuacjach , bez rzucania przedmiotami, bez głośnych awantur, na drodze konstruktywnej dyskusji to istnieje duże prawdopodobieństwo, że z czasem nasze dzieci również się tego nauczą. Gdy jednak jako dorośli sami mamy z tym problem to trudno będzie nam nauczyć łagodzenia sporów naszych podopiecznych.
  2. Rodzice reagują na kłótnie dzieci z dwóch zasadniczych powodów:

-) by mieć ciszę i spokój

-) aby zapobiec fizycznym urazom

Każdy zasługuje na wypoczynek i chwilę spokoju. Kiedy źle się czujesz a w domu jest hałas lub kiedy usiłujesz odpocząć po pracy, możesz dzieciom wprost powiedzieć o swoich potrzebach. Zamiast ogólnikowych : "ciągle się tyko kłócicie", " czy w tym domu może być chwila ciszy?" proponuję np: "kłóćcie się proszę ciszej bo boli mnie głowa", "jestem bardzo zmęczona czy możecie się kłócić w swoim pokoju?". Jeżeli tylko jesteś w stanie przebić się z podobnym komunikatem bez krzyku, jako z konstruktywną propozycją – ma on szansę na powodzenie. Dzieci prawdopodobnie przestaną krzyczeć lub zmienią pomieszczenie. Podobnie w sytuacjach gdy dochodzi do bijatyki, zamist krzyczeć na dzieci aby natychmiast przestały, lepiej odnieść się do swoich własnych emocji i wyobrażni. "Boję się, że za chwilę stanie się coś bardzo złego i będzie trzeba pojechać do lekarza", "boję się ,że za chwilę jedno z Was będzie bardzo cierpiało".

 

  1. Im mniej ingerencji tym lepiej. Jestem zwolenniczką minimum interwencji w obliczu kłótni naszych dzieci. Bardzo często kiedy maluchy widzą, że nie mają co liczyć na rozstrzygnięcie konfliktu przez rodzica, uruchamiają w sobie pokłady kreatywności i same znajdują rozwiązanie. Na poczatek wiec najlepiej jest powiedzieć - " wierzę, że dogadacie się bez mojej pomocy" lub "na pewno dacie radę załatwić to w cywilizowany sposób". Dobrym pomysłem jest także rozdzielenie dzieci . "Widzę ,że na ten moment nie przynosi Wam radości wspólna zabawa , więc przez następne pół godziny każde z Was bawi się samo w oddzielnych pokojach". W moim przypadku w 99% przypadków okazywało się, że dużo przed upływem wyznaczonego czasu dzieci potrafiły jednak dojść do porozumienia.
  2. Nie stawaj w roli sędziego/arbitra. Każde dziecko pragnie usłyszeć werdykt typu " oczywiście to Ty miałeś rację a nie Twoja siostra", jednak fakty są takie, że (o ile nie byliśmy świadkami i bacznie nie obserwowaliśmy całego zajścia od samego początku) nie jesteśmy w stanie sprawiedliwie rozsądzić sporu. Nie szukajmy więc winnych i nie starajmy się dociekać kto i dlaczego zaczął – nie to jest naszym zadaniem. W obliczu konfliktu dzieci nie istnieje jedna prawda! Każde z rodzeństwa bowiem ma własne zdanie na temat przyczyn kłótni i okoliczności ją poprzedzających. Każde z dzieci dysponuje własną prawdą a żadna nie jest lepsza lub gorsza.
  3. Nie stygmatyzuj dzieci. Część rodziców ma tendencje do obsadzania dzieci w roli ofiary i kata. Najczęściej młodszemu z podopiecznych, jako słabszemu i bardziej niewinnemu, przypisywana jest rola ofiary, którą trzeba bronić przed agresywnymi zakusami starszego rodzeństwa. Nie wynika z tego nic dobrego ani dla jednej ani dla drugiej strony. Nawet jeżeli uważacie, że jedno z dzieci jest głównym prowodyrem kłótni, to starajcie się nie gnębić go mówiąc , że zawsze i wszystko jest jego winą, że to diabeł wcielony ciągle wszczynający bójki, że powinno być mądrzejsze i ustępować młodszemu. Młodsze dziecko może w efekcie takich działań staje się mało samodzielne gdyż przyzwyczaja się , że rodzice załatwiają za niego wszystkie sprawy. Daje to również pole do nadużyć i zrzucania odpowiedzialności na starsze rodzeństwo nawet w przypadku własnych przewinień. U starszego z dzieci uruchamia się natomiast mechanizm niskiej samooceny, poczucie że jego potrzby są mniej ważne, siłą próbuje coś ugrać co w efekcie jeszcze wzmacnia jego agresywne zachowania.
  4. Podjęcie roli mediatora. Jeśli znajdujesz w sobie siłę i chęć realnej pomocy dzieciom w rozwiązaniu konfliktu - możesz podjąć się roli mediatora. Pamiętaj jednak, że twoje emocje mają tutaj kolosalne znaczenie. Jeśli rodzic wpada wściekły do pokoju to ma raczej małe szanse zareagować w sposób adekwatny i wspierać dzieci w rozwiązaniu konfliktu. Na początek więc postaraj się uporać ze swoimi własnymi emocjami – wyjdź na balkon, weź kilka głębokich wdechów, zmień na chwilę pomieszczenie itp. Następnie musisz dać dzieciom szansę spokojnego przedstawienia swojej interpretacji całego zajścia i emocji z nim związanych. Założenie jest takie, że nie przerywamy sobie nawzajem i pozwalamy na doprowadzenie wypowiedzi do końca. Każde dziecko musi mieć szansę na przedstawienie swojej wersji – naszą rolą jest wysłuchanie i ewentualnie pilnowanie aby nie przerywano sobie wypowiedzi. Byłoby dobrze gdybyśmy następnie podsumowali krótko relacje dzieci – "rozumiem, że byłaś wściekła bo nie mogłaś dalej bawić się swoimi lalkami" lub "chcesz spokojnie budować z klocków nie martwiąc się o to, że ktoś zniszczy Twoje dzieło"itp. Gwarantuję ,że już sama szansa na opowiedzenie o swojej wizji całego zajścia, znacząco wpływa na uspokojenie emocji. Następnie możemy zapytać co dzieci zamierzają dale zrobić z zaistniałą sytuacją. Kiedy podopieczni są mali, najprawdopodobniej potrzebna będzie pomoc mamy. Przydatne mogą okazać się następujące sformułowania – "czasami pomaga gdy się zrobi tak...", " mnie często pomagało..."itp. Z doświadczenia wiem, że bardzo dobrze sprawdza się zmiana kierunku działania, czyli zaproponowanie jakiejś nowej, nie związanej z poprzednią aktywności np: ok a może teraz pomożecie mi zrobić naleśniki lub zagramy w chińczka? Plusem jest, że najczęściej dzieci z wielką chęcią angażują się w nowe aktywności i szybko zapominają o poprzedzających je zajściach.

Popularne